Łączna liczba wyświetleń

18 mar 2015

halo?

Pamiętacie mnie? Ktoś tu w ogóle zagląda jeszcze? Chyba nie ma sensu dalsze istnienie tego bloga ;(
~ruda
PS. ask.fm/RudaFawiomanka <- wróciłam na aska

30 gru 2014

Część 12

Wiktoria siedziała na ławce pod salą operacyjną. Przysiadła się do niej Agata, jej najlepsza przyjaciółka, jej wsparcie i osoba, która zawsze jej wysłucha. Woźnicka objęła ramieniem przyjaciółkę.
A: Wiki, nic nie jadłaś. Chodź do bufetu, tam coś zjemy, porozmawiamy. - powiedziała delikatnym tonem. Nie chciała urazić czy też bardziej zdołować Wiki, o którą bardzo się martwiła. Siedziała pod salą operacyjną już kilka godzin, a nic nie wskazywało na to, że operacja się zaraz skończy.                                              W: Nie, chcę zostać tutaj. - odparła. A: Wiki, no ale...                                 W: Nie Agata, chcę zostać tutaj. - odpowiedziała Wiki. Agata chciała coś jeszcze powiedzieć, ale w końcu zrezygnowana stwierdziła:               A: Dobrze, to ja ci zaraz przyniosę coś z bufetu. Jakiegoś rogalika i kawę. I masz to zjeść! - zagroziła z rozbawieniem Agata. Chciała jakoś pocieszyć przyjaciółkę, ale w takich sytuacjach nie wiedziała co może zrobić czy powiedzieć. Zatroskana spojrzała na przyjaciółkę, po czym powolnym krokiem udała się do bufetu.

Nawet w bufecie nie można dziś było liczyć na spokój. Odrazu zaatakowała ją pani Maria, pytając czy to prawda, że Andrzej został postrzelony. Agata miała już dość tych wścibskich pytań. Nie odpowiedziała pani Marii. Stanęła przy ladzie.                                          A: Poproszę jakiegoś dobrego rogalika i dwie kawy. - rzuciła krótko. Chciała szybko wrócić do Wiktorii.                                             PM: A co pani dzisiaj taka oziębła? - spytała bufetowa podając zamówienie Agacie. Ta nie odpowiedziała. Rzuciła krótkie "dziękuję" i opuściła bufet. Po chwili znalazła się przy Wiktorii z trudem powstrzymującej łzy. Internista usiadła obok niej. Postawiła obok jedzenie.                                              A: No, już kochana. Popłacz sobie. Może ci ulży- bardzo mocno przytuliła Wiki. Ta wybuchła płaczem.                                               W: Każdy mi każe się nie przejmować. Niby jak ja mam to zrobić? Jedna z najważniejszych osób w moim życiu została postrzelona. Jest operowana. I jak ja mam się nie przejmować?! - z każdym zdaniem wybuchała coraz to większym płaczem. Z trudem przychodziło jej wymawianie imienia Falkowicza. Kiedy usłyszała, czy też powiedziała imię "Andrzej" wybuchała płaczem. Używała "zamienników" takich jak "on". Wypowiedzenie jego imienia sprawiało jej jeszcze większy ból. Nagle drzwi sali operacyjnej otworzyły się. Stanęła w nich pielęgniarka Iza.                                                    PI: Pani Wiktorio. Mam dla pani wiadomości o profesorze.

*****

Komentujcie! Proszę o konstruktywną krytykę, ale krótkie komentarze też mnie bardzo ucieszą ;-)))

~ruda

Krótka część 11

Zapraszam na część 11. Jest to krótka część, bez dialogów. Same opisy. Kolejna część o godzinie 19:00.
****
Weszła do parku. Usłyszała strzał. Pobiegła w tamtym kierunku. Zatrzymała się w miejscu, świat przestał dla niej istnieć. Po chwili zrozumiała, że najważniejsza osoba w jej życiu została postrzelona. Andrzej osunął się na ziemię. Zaczęła krzyczeć jego imię, lecz on jej już nie słyszał - stracił przytomność.   Podbiegła do niego zalana łzami. Ktoś wezwał pomoc. Patrzyła jak Przemek i Nina zabierają go do Leśnej Góry. Żadne z nich się nie odezwało. Wszyscy mieli grobowe miny. Wiktoria ciągle płakała. Nagle niewiadomo skąd znalazła się przy niej Agata. Przyjaciółka mocno ją przytuliła dając jej słowa otuchy. W tej jednej krótkiej chwili cały jej świat się zawalił.

*****

Zapraszam do komentowania. I przypominam: część 12 będzie dłuższa, z dialogami itp. Ukaże się ona o 19:00. Także... Do 19:00! :-)))

~ruda

Dawka dobrych informacji :-)))

Jak już mogliście zauważyć, w zakładce "Kiedy next" napisałam terminy 2 kolejnych części. Część 11 pojawi się dziś po południu. Od razu uprzedzam: będzie to krótka część bez dialogów! Pewnie pomyślicie, że to bardziej streszczenie części, no ale... :-)
Część 12: pojawi się dzisiaj około godziny 19:00. Ta część będzie już w miarę długa, z dialogami itp. :-))
Także, do popołudnia i do godziny 19:0 :-)))
~ruda

27 gru 2014

Jestem, żyję.

Przepraszam. Za to, że mnie tak długo nie było. Za to, że obiecałam Wam nowe części. Jestem zła na siebie. Naprawdę Was przepraszam. Nie pisałam, bo... No właśnie - "bo". Bo coś. Zawsze jest jakieś "ale". Jestem naprawdę zła na siebie. Poprostu wchodziłam na bloga. I demotywowało mnie to, że nikt nie pisał komentarza typu "kiedy next, gdzie jesteś?" Taka ze mnie egoistka.
Straciłam nadzieje na FaWi. Może Was zdziwią moje słowa, ale... NIE CHCĘ FAWI W SERIALU. Kiedyś to Falko nie zasługiwał na Wiki, teraz jest zupełnie odwrotnie. On z zimnego, cynicznego drania stał się... No... Pozytywną osobą w serialu? Nie wiem. A Wiktoria... Z naprawdę zajebistej dziewczyny stała się zimną suką. Pieprzona, wielka pani ordynator! No ja pierdolę! Jak można tak zepsuć postać? Najbardziej wkurwił mnie Adam. Wątek z Romą- kibicowałam im. A on... Podczas gdy Roma ryzykowała życie dla niego podczas operacji, on obściskiwał się z biedną Wikusią! Ona nie jest lepsza. Zdradza męża, który ją naprawdę kocha dzień przed ślubem! Totalna żenua. Adam - najpierw zdradza Romę. A kiedy ona umiera nagle jest taki biedny! Wikusia mało się nie posra pocieszając go. I oczywiście, cała wina Falkowicza! Adam jakoś nie zauważył tego, że Roma sama się do niego zgłosiła. I tego, że on chciał jej pomóc. Najlepiej widzieć w nim całe zło tego pieprzonego świata!
Może słyszeliście. Andrzej planuje samobójstwo. Nie dziwię się mu. Na jego miejscu zrobiłabym to samo. Najważniejsze osoby w jego życiu mają go w dupie. Zrozpaczony po Romie braciszek i "szanowna" oani ordynator widząca tylko czubek własnego nosa. Może wreszcie zobaczą, jak ranią Andrzeja? Może ktoś go zauważy? Bo jak narazie tylko Ruud okazał wsparcie. Jako jedyny, mimo że on ma za co nie lubić Falkowicza.
Zawiodłam się na serialu. Na sobie.
Przepraszam Was.
Mam w głowie tyle pomysłów! (Tsa, pewnie myślicie "puste słowa, już obiecywała"), ale ja naprawdę zamierzam usiąść i napisać kolejne części. Postaram się. Dla Was. Nie wiem jeszcze kiedy on będzie. Postaram się przed końcem bieżącego roku
Tak więc... Buziaki! Do napisania!
~ruda
+ przepraszam za przekleństwa

20 paź 2014

Część 10 (i mój ostateczny powrót :-))

Witajcie! Po dłuuuugiej przerwie wreszcie jesztem.
Tak jak ostatnio wam pisałam, że w tej części ten płatny zabójca naszej Kini zaatakuje Falkowicza. Od razu przepraszam za krótkość tej części i za długi czas oczekiwania. Następna będzie bardziej z perspektywy Wiki. Zapraszam do czytania.
Zakręconej i szalonej oraz młodemu123, dzięki że jesteście! :-*

*******

Wiktoria szła szpitalnym korytarzem. Właśnie kończyła pracę i zamierzała iść do parku blisko szpitala, gdzie umówiła się z Andrzejem. Wejście do pokoju lekarskiego zagrodziła jej Kinga z obłędem w oczach.
W: Mogłabyś mnie przepuścić?
K: Nie. Zabrałaś mi szczęście! I Falkowicz też. Nienawidzę was obojga! I nie zdziw się jak coś mu się stanie. Zabiję was!
Wiki spojrzała na nią jak na wariatkę.
W: Kinga, posłuchaj – położyła jej dłoń na ramieniu i zwróciła się tonem jak do 5-latka – Dryl jest jeszcze w szpitalu. Jak chcesz to mogę cię tam zaprowadzić, potowarzyszyć ci. Chociaż Dryl w twoim przypadku chyba już nie pomoże – ostatnie zdanie powiedziała teatralnym szeptem.
K: Ja nie zwariowałam! Zobaczysz, jeszcze będziesz mnie błagać o litość!!
Consalida wyminęła Kingę i poszła się przebrać.
- Jak oni mogli przyjąć ją tu z powrotem. Przecież z daleka widać, że to wariatka – pomyślała.
Wiki przebrała się i zaczęła iść w stronę parku. Spojrzała na zegarek. Andrzej pewnie już czeka. – pomyślała.
****
Andrzej chodził po parku. Co chwilę spoglądał na zegarek. Pewnie ma jeszcze pacjenta – pomyślał.
- Na pewno ma pacjenta. Przecież nie zapomniała, że mamy się tu spotkać. – mruknął do siebie bez przekonania.
Odkąd wszedł do parku czuł się dziwnie obserwowany. Dodatkowo kilka minut temu zaczął za nim chodzić jakiś zakapturzony mężczyzna. Kiedy Andrzej stawał, mężczyzna robił to samo. Kiedy zawracał też. Przecież fakt, że jakiś facet za mną łazi wcale nie jest dziwny. On na pewno tylko na kogoś czeka – ciągle powtarzał sobie w myślach. Nagle Falkowicz stanął w miejscu. Oczywiście on zrobił to samo co ja – pomyślał. Tym razem zakapturzony facet się odezwał.
- Kinga Walczyk. Kojarzysz?
Andrzej odwrócił się twarzą do mężczyzny i przytaknął.
- Falkowicz, prawda?
- Tak, a o co chodzi? – zapytał nerwowo.
Lecz mężczyzna nie odpowiedział. Wyjął pistolet i zanim ktokolwiek zdążył zareagować padł strzał wymierzony w okolice serca. Zakapturzony mężczyzna odwrócił się i zaczął biec w stronę wyjścia z parku. Nikt nawet nie próbował go zatrzymać. Po drodze na kogoś wpadł.
Falkowicz poczuł ogromny ból w okolicy serca - kula minęła je milimetrami. Usłyszał, że ktoś krzyczy jego imię. Głos wydawał się znajomy. Andrzej widział już tylko ciemność, a po chwili stracił przytomność.
****
I jak wrażenia??? Zapraszam do komentowania kochani! :*
~ruda

4 paź 2014

Powrót! ;-)

Jestem! Wróciłam do was z wieloma pomysłami :)
Zaczęłam pisać next. Postaram się niedługo wstawić - odrazu jak skończę go pisać ;)
Tak więc, narazie!
~ruda