Część
6
Następnego dnia. Dom Falkowicza (i Kingi)
F: Kinga… musimy porozmawiać.
K: O co chodzi?
F: Nasze małżeństwo… ono… istnieje bardziej na papierze niż w rzeczywistości i… wiesz przecież że cię nie kocham.
K: Chwila, co?!
F: No bo, ja ciebie nie kocham. Kocham Wiki. I chciałbym… chciałbym wziąć z tobą rozwód.
K: Zostawiasz mnie dla tej zdziry?
F: Nie mów tak o niej!
K: Ty kochasz mnie! Rozumiesz to? Nie ją, mnie!
F: To chyba ty nie rozumiesz. Nie kocham cię. To koniec. Możesz się spakować…
K: Wiesz co?! Ja też cię nie kocham! Wyjeżdżam do rodziców! A te twoje badania… wsadź je sobie gdzieś! Nie powiem nic o nich, nie dla ciebie tylko dla pacjentów! Idę się spakować! Nie martw się, w ciągu 5 godzin już mnie tu nie będzie! – wykrzyczała, zalała się łzami i pobiegła na górę się spakować.
F: Poszło łatwiej niż myślałem… nawet szkoda mi się jej zrobiło… cóż, długie to moje małżeństwo nie było… - mruknął
W tym samym czasie w hotelu. Wiktoria i Agata siedzą w pokoju rudej, rozmawiają.
W: Wiesz co? Ja chyba jednak go kocham. Jak myślisz, czy to prawda, że i on mnie kocha?
A: Codziennie zmieniasz decyzję. On cię na pewno kocha. Inaczej po co by to robił?
W: Robił co?
A: No wszystko!
W: Ciekawi mnie tylko jak mi to udowodni. Cóż, dałam mu chyba trudne zadanie.
A: Co? Jakie udowodni?
W: A nic… bo wczoraj pod szpitalem kazałam mu udowodnić i takie tam. Nic wielkiego…
A: Oj Wiki, Wiki. Prawdopodobnie najpierw to on pewnie pozbędzie się tej blond dziuni.
W: Dziwię się, że on z nią tyle wytrzymał. Ok, lecę na zakupy.
A: Ty to masz dobrze! Ja za pół godziny muszę być w szpitalu. Kupisz mi coś na pocieszenie?
W: Nie.
A: Ale ja tak ładnie proszę.
W: Nie. Po pierwsze to ja nie idę do galerii, tylko do supermarketu. Coś musimy chyba jeść, nie? A po drugie: Agata, nie będę ci wiecznie kupować ciuchów! Wiesz ile mi już kasy wisisz?
A: Dobra, nie mów. To nie moja wina, że jestem biedna. Ostatnio Adam mnie okradł. I nie chce oddać. Powiedz mu coś!
W: Oj, Agatko. Radź sobie sama ze swoimi problemami. A Adam… ostatnio mi coś o tobie mówił. Czekaj, czekaj, co to było? A, chyba coś o tym, że jesteś śliczna, podobasz mu się i takie tam.
A: On serio ci tak powiedział?! – krzyknęła rozradowana
W: Po twojej reakcji widzę, że chyba też czujesz coś do niego. Nic mi nie mówiłaś!
A: Nie było czasu… Muszę z nim porozmawiać, ale to potem. Lecę do szpitala, muszę jeszcze coś załatwić przed pracą.
W: A ja idę na te zakupy. Jakby co to będę za jakąś godzinę mniej-więcej w hotelu.
A: Dobra, lecę. Pa.
Agata wyszła z hotelu. Minęła się z Falkowiczem.
Wiktoria stała przed lodówką i robiła listę zakupów. Usłyszała dzwonek do drzwi.
W: Człowiek nie może nawet chwili spokoju mieć…
Podeszła do drzwi i otworzyła. Jej oczom ukazał się nie kto inny jak prof. Andrzej Falkowicz. Jak zwykle ubrany w swój nienaganny garnitur. Tym razem był z bukietem czerwonych róż.
F: Witaj, Wiki. Proszę, to dla ciebie. – podał jej kwiaty.
W: Hej. Dziękuję, piękne. Chodź do środka. – powiedziała, po czym razem z Falkowiczem usiadła na kanapie.
W: No więc? Co cię tu sprowadza?
F: Kocham cię, zerwałem z Kingą. Jakimś cudem nie powie o badaniach.
W: Wow… nie spodziewałam się. Wcześniej miałam wątpliwości, co do mojej miłości do ciebie. Ale zrozumiałam, że cię kocham. Zrozumiałam to dopiero po twoim ślubie z Kingą. Ale teraz już z nią nie jesteś. I nie widzę żadnych przeszkód… - powiedziała, przybliżyła twarz do profesora i po chwili oboje utonęli w namiętnym pocałunku.
Nagle do hotelu wszedł Przemek.
P: Hej… Wiki…
Wiktoria i profesor momentalnie odskoczyli od siebie.
W: Przemek? A co ty tutaj robisz?
P: Raczej co on tutaj robi! – wskazał palcem na Andrzeja.
W: Siedzi.
P: Oczywiście, że tylko siedzi! A przed chwilą to co razem robiliście?!
W: Przemek, uspokój się. A Andrzej… on właśnie wychodził.
P: Oj, ja już widziałem jak on wychodził! A właściwie, to niech nie wychodzi! Ja wyjdę! Nie chcę patrzeć na was razem! Żegnam! – krzyczał, po czym wyszedł z hotelu zatrzaskując z hukiem drzwi.
W: Andrzej… ja przepraszam za niego. On nie wie co mówi.
F: Zauważyłem. Na czym to stanęło?
W: Chyba sobie przypominam… - powiedziała, po czym po raz kolejny go pocałowała. Gdy już się od siebie ‘oderwali’, Falkowicz zapytał:
F: To mam rozumieć, że jesteśmy razem?
W: Tak.
F: A szpital?
W: Wiesz co ? Już mnie nie obchodzi szpital! Niech sobie mówią co chcą! Ja cię kocham! Ale w tej chwili muszę iść na zakupy. Spotkamy się jutro w szpitalu, ok?
F: Oczywiście. Pa.
W: Pa.
Falkowicz wyszedł z hotelu, i udał się do domu.
F: Nie spodziewałem się po niej takiej reakcji… teraz pasowałoby chyba zaprosić ją gdzieś. – pomyślał
Gdy dotarł do domu zobaczył Kingę, która ładowała swoje rzeczy do samochodu.
F: Już się spakowałaś?
K: Jak widać. Nie wiem kiedy wrócę z powrotem do Leśnej Góry. Rozwód… załatwimy to w ciągu kilku dni. Żegnaj, Andrzej. – powiedziała smutnym głosem.
F: Żegnaj… - powiedział, po czym przytulili się ostatni raz.
K: Ja… powinnam już jechać. – powiedziała, po czym odjechała.
W tym samym czasie, szpital
Agata skończyła badać pacjentkę. Nagle usłyszała sygnał przychodzącego SMS’a.
A: Pani Bożeno, przepraszam na sekundkę. – powiedziała do pacjentki, po czym odczytała treść wiadomości.
Wiki: Andrzej u mnie był. Zerwał z Kingą. Kocham go, powiedziałam mu o tym, pocałowałam go… 2 razy. Teraz twoja kolej, żeby powiedzieć o uczuciach… oczywiście Adasiowi J
Agata odczytała wiadomość i uśmiechnęła się do wyświetlacza.
P.B : Co tam, pani doktor? Pewnie jakiś chłopak nie daje pani spokoju?
A: Nie, nie pai Bożeno. To przyjaciółka.
P.B : Oczywiście, że przyjaciółka. To jak z tym moim zapaleniem płuc?
A: Zaraz wypiszę pani jakieś leki. Będzie pani musiała trochę poleżeć w łóżku. – Agata wypisała pacjentce leki po czym się pożegnały.
Woźnicka postanowiła odpisać na SMS’a Wiki:
Widzę, że jednak posłuchałaś serca. Będziecie świetną parą. A Adam… planuję mu oznajmić moje uczucia do niego :P
.~.
Przepraszam, że dawno mnie nie było!
Ta część jest jaka jest. Inaczej nie potrafię napisać.
Przyszłam ze szkoły, usiadłam do laptopa i napisałam!
Proszę o komentarze : )
~ruda
F: Kinga… musimy porozmawiać.
K: O co chodzi?
F: Nasze małżeństwo… ono… istnieje bardziej na papierze niż w rzeczywistości i… wiesz przecież że cię nie kocham.
K: Chwila, co?!
F: No bo, ja ciebie nie kocham. Kocham Wiki. I chciałbym… chciałbym wziąć z tobą rozwód.
K: Zostawiasz mnie dla tej zdziry?
F: Nie mów tak o niej!
K: Ty kochasz mnie! Rozumiesz to? Nie ją, mnie!
F: To chyba ty nie rozumiesz. Nie kocham cię. To koniec. Możesz się spakować…
K: Wiesz co?! Ja też cię nie kocham! Wyjeżdżam do rodziców! A te twoje badania… wsadź je sobie gdzieś! Nie powiem nic o nich, nie dla ciebie tylko dla pacjentów! Idę się spakować! Nie martw się, w ciągu 5 godzin już mnie tu nie będzie! – wykrzyczała, zalała się łzami i pobiegła na górę się spakować.
F: Poszło łatwiej niż myślałem… nawet szkoda mi się jej zrobiło… cóż, długie to moje małżeństwo nie było… - mruknął
W tym samym czasie w hotelu. Wiktoria i Agata siedzą w pokoju rudej, rozmawiają.
W: Wiesz co? Ja chyba jednak go kocham. Jak myślisz, czy to prawda, że i on mnie kocha?
A: Codziennie zmieniasz decyzję. On cię na pewno kocha. Inaczej po co by to robił?
W: Robił co?
A: No wszystko!
W: Ciekawi mnie tylko jak mi to udowodni. Cóż, dałam mu chyba trudne zadanie.
A: Co? Jakie udowodni?
W: A nic… bo wczoraj pod szpitalem kazałam mu udowodnić i takie tam. Nic wielkiego…
A: Oj Wiki, Wiki. Prawdopodobnie najpierw to on pewnie pozbędzie się tej blond dziuni.
W: Dziwię się, że on z nią tyle wytrzymał. Ok, lecę na zakupy.
A: Ty to masz dobrze! Ja za pół godziny muszę być w szpitalu. Kupisz mi coś na pocieszenie?
W: Nie.
A: Ale ja tak ładnie proszę.
W: Nie. Po pierwsze to ja nie idę do galerii, tylko do supermarketu. Coś musimy chyba jeść, nie? A po drugie: Agata, nie będę ci wiecznie kupować ciuchów! Wiesz ile mi już kasy wisisz?
A: Dobra, nie mów. To nie moja wina, że jestem biedna. Ostatnio Adam mnie okradł. I nie chce oddać. Powiedz mu coś!
W: Oj, Agatko. Radź sobie sama ze swoimi problemami. A Adam… ostatnio mi coś o tobie mówił. Czekaj, czekaj, co to było? A, chyba coś o tym, że jesteś śliczna, podobasz mu się i takie tam.
A: On serio ci tak powiedział?! – krzyknęła rozradowana
W: Po twojej reakcji widzę, że chyba też czujesz coś do niego. Nic mi nie mówiłaś!
A: Nie było czasu… Muszę z nim porozmawiać, ale to potem. Lecę do szpitala, muszę jeszcze coś załatwić przed pracą.
W: A ja idę na te zakupy. Jakby co to będę za jakąś godzinę mniej-więcej w hotelu.
A: Dobra, lecę. Pa.
Agata wyszła z hotelu. Minęła się z Falkowiczem.
Wiktoria stała przed lodówką i robiła listę zakupów. Usłyszała dzwonek do drzwi.
W: Człowiek nie może nawet chwili spokoju mieć…
Podeszła do drzwi i otworzyła. Jej oczom ukazał się nie kto inny jak prof. Andrzej Falkowicz. Jak zwykle ubrany w swój nienaganny garnitur. Tym razem był z bukietem czerwonych róż.
F: Witaj, Wiki. Proszę, to dla ciebie. – podał jej kwiaty.
W: Hej. Dziękuję, piękne. Chodź do środka. – powiedziała, po czym razem z Falkowiczem usiadła na kanapie.
W: No więc? Co cię tu sprowadza?
F: Kocham cię, zerwałem z Kingą. Jakimś cudem nie powie o badaniach.
W: Wow… nie spodziewałam się. Wcześniej miałam wątpliwości, co do mojej miłości do ciebie. Ale zrozumiałam, że cię kocham. Zrozumiałam to dopiero po twoim ślubie z Kingą. Ale teraz już z nią nie jesteś. I nie widzę żadnych przeszkód… - powiedziała, przybliżyła twarz do profesora i po chwili oboje utonęli w namiętnym pocałunku.
Nagle do hotelu wszedł Przemek.
P: Hej… Wiki…
Wiktoria i profesor momentalnie odskoczyli od siebie.
W: Przemek? A co ty tutaj robisz?
P: Raczej co on tutaj robi! – wskazał palcem na Andrzeja.
W: Siedzi.
P: Oczywiście, że tylko siedzi! A przed chwilą to co razem robiliście?!
W: Przemek, uspokój się. A Andrzej… on właśnie wychodził.
P: Oj, ja już widziałem jak on wychodził! A właściwie, to niech nie wychodzi! Ja wyjdę! Nie chcę patrzeć na was razem! Żegnam! – krzyczał, po czym wyszedł z hotelu zatrzaskując z hukiem drzwi.
W: Andrzej… ja przepraszam za niego. On nie wie co mówi.
F: Zauważyłem. Na czym to stanęło?
W: Chyba sobie przypominam… - powiedziała, po czym po raz kolejny go pocałowała. Gdy już się od siebie ‘oderwali’, Falkowicz zapytał:
F: To mam rozumieć, że jesteśmy razem?
W: Tak.
F: A szpital?
W: Wiesz co ? Już mnie nie obchodzi szpital! Niech sobie mówią co chcą! Ja cię kocham! Ale w tej chwili muszę iść na zakupy. Spotkamy się jutro w szpitalu, ok?
F: Oczywiście. Pa.
W: Pa.
Falkowicz wyszedł z hotelu, i udał się do domu.
F: Nie spodziewałem się po niej takiej reakcji… teraz pasowałoby chyba zaprosić ją gdzieś. – pomyślał
Gdy dotarł do domu zobaczył Kingę, która ładowała swoje rzeczy do samochodu.
F: Już się spakowałaś?
K: Jak widać. Nie wiem kiedy wrócę z powrotem do Leśnej Góry. Rozwód… załatwimy to w ciągu kilku dni. Żegnaj, Andrzej. – powiedziała smutnym głosem.
F: Żegnaj… - powiedział, po czym przytulili się ostatni raz.
K: Ja… powinnam już jechać. – powiedziała, po czym odjechała.
W tym samym czasie, szpital
Agata skończyła badać pacjentkę. Nagle usłyszała sygnał przychodzącego SMS’a.
A: Pani Bożeno, przepraszam na sekundkę. – powiedziała do pacjentki, po czym odczytała treść wiadomości.
Wiki: Andrzej u mnie był. Zerwał z Kingą. Kocham go, powiedziałam mu o tym, pocałowałam go… 2 razy. Teraz twoja kolej, żeby powiedzieć o uczuciach… oczywiście Adasiowi J
Agata odczytała wiadomość i uśmiechnęła się do wyświetlacza.
P.B : Co tam, pani doktor? Pewnie jakiś chłopak nie daje pani spokoju?
A: Nie, nie pai Bożeno. To przyjaciółka.
P.B : Oczywiście, że przyjaciółka. To jak z tym moim zapaleniem płuc?
A: Zaraz wypiszę pani jakieś leki. Będzie pani musiała trochę poleżeć w łóżku. – Agata wypisała pacjentce leki po czym się pożegnały.
Woźnicka postanowiła odpisać na SMS’a Wiki:
Widzę, że jednak posłuchałaś serca. Będziecie świetną parą. A Adam… planuję mu oznajmić moje uczucia do niego :P
.~.
Przepraszam, że dawno mnie nie było!
Ta część jest jaka jest. Inaczej nie potrafię napisać.
Przyszłam ze szkoły, usiadłam do laptopa i napisałam!
Proszę o komentarze : )
~ruda
Najważniejsze, że jest i się starasz dla czytelników:)
OdpowiedzUsuńFlorentyna
KISS ♥
OdpowiedzUsuńjest fajna ta część kiedy następna część tego opowiadania
OdpowiedzUsuńa możesz napisać 7 część tego opowiadania i np częściej je pisać i wstawiać
OdpowiedzUsuńNie zawsze mam czas na pisanie, ale postaram się częściej pisać :)
OdpowiedzUsuńSweet:D
OdpowiedzUsuńjest jakaś szansa na dzisiejszą część opowiadania siwy
OdpowiedzUsuńkiedy będzie 7 część opowiadania siwy
OdpowiedzUsuńnapisz nam kiedy będzie kolejna część błagam siwy nie każ nam długo czekać
OdpowiedzUsuńNie wiem kiedy będzie. Narazie nie mam czasu. Może w tym tygodniu ale nie obiecuję
OdpowiedzUsuńmożna spodziewać czy coś będzie siwy tylko kiedy napisz
OdpowiedzUsuńnapisz kiedy będzie kolejna część
OdpowiedzUsuńsiwy
Postaram się do jutra :))
Usuń