Część 1
Szedł szpitalnym korytarzem. Czuł coś w rodzaju bólu po odrzuconych oświadczynach. On, profesor Andrzej Falkowicz się zakochał. I to w kim? W osobie, którą jeszcze niedawno gnoił na każdym kroku. Nie dopuszczał jej do operacji, kazał ciągle wypełniać papiery. Tą osobą była właśnie Wiktoria Consalida. Piękna, rudowłosa lekarka. Zakochał się w niej. Tak po prostu. Nagle usłyszał czyjś głos.
-Andrzeeej!
No tak, Kinga. Laborantka, psychopatka, pusta blondyna – to właśnie o niej myślał.
F: O co chodzi, Kinga? - zapytał obojętnym tonem.
K: A, mam kilka spraw do omówienia. Chodź do mojego królestwa. – powiedziała wyjątkowo przesłodzonym głosem.
Falkowiczowi aż przeszły ciarki po plecach. Mówi TAKIM tonem, zaprasza na dół. Czego ona chce?!
F: A nie możemy tutaj?
K: Nie.
F: A co to za różnica gdzie? – starał się przeciągać rozmowę. Nie chciał z nią nigdzie iść. Po Kindze można było się spodziewać wszystkiego.
K: Nie lubię rozmawiać na korytarzu. Wiesz, ktoś może coś podsłuchać i takie tam. Chodźmy już!
F: Ehh… dobra.
Poszli do „królestwa” Kingi.
F: To czego chcesz??
K: Wiem dość sporo o tych twoich badaniach i przekrętach. Chyba nie chcesz żeby ludzie dowiedzieli się o twoich przekrętach?
F: Do czego zmierzasz???
K: A do tego, że ujawnię to wszystko. Chyba, że ożenisz się ze mną!
F: Zwariowałaś?!!!
K: Hmm, nie. Dam ci czas na decyzję. Przyjdę do ciebie za 2 godziny. Podejmij słuszną decyzję. A teraz już idź.
F: Taa…
Falkowicz poszedł do swojego gabinetu. Usiadł na fotelu i wyjął alkohol oraz szklankę. Musiał się czegoś napić. Co ma zrobić? Zgodzić się i uratować siebie, badania oraz raczej zaprzepaścić szansę u Wiktorii, czy nie zgodzić się, skończyć badania nad cennym lekiem, pójść do więzienia i prawdopodobnie już więcej nie zobaczyć Wiki? Pierwsza opcja wydała mu się lepsza. Dzięki niej mógł ją chociaż widzieć.
Spędził na przemyśleniach około 2 godziny. Usłyszał pukanie do drzwi.
F: Proszę.
W jaki sposób 2 godziny minęły tak szybko?! – pomyślał
K: No i jak? Namyśliłeś się?
F: Tak, będziemy małżeństwem.
K: Na to liczyłam, kochanie! – powiedziała z entuzjazmem.
F: I? Coś jeszcze?
K: Nie. Jutro o 17.00 masz być pod urzędem stanu cywilnego. Jak się nie zjawisz, pożałujesz. Widzimy się w domu.
F: Zaraz, zaraz. Jakim domu?
K: Naszym, a jakim ?
F: Nie wprowadzisz się do mnie dzisiaj!
K: A kiedy ?
F: Eeee… po ‘ślubie’ ?
K: Czyli jutro będziemy wspólnie mieszkać. Ja muszę już iść. Do zobaczenia jutro.
*~*
Wiktoria wciekła wpadła do hotelu rezydentów, trzaskając drzwiami.
W: Agata! Za 5 minut w moim pokoju z winem i kieliszkami!
A: Co jej jest? – zapytała cicho samą siebie Agata.
Chwilę później nalewały wino do kieliszków.
A: No więc?
W: Falkowicz…
A: Opowiadaj!
W: No… oświadczył mi się.
A: Wow… i co dalej?
W: Nie zgodziłam się, po czym wybiegłam…
A: Ale dlaczego? Nie kochasz go?
W: No nie wiem… Coś do niego czuję, ale nie wiem co…
A: Ja ci raczej nie pomogę. Sama mam problemy z facetami.
2 butelki wina później
Obie dziewczyny już pijane, wrzeszczały:
A: Chrzanić facetów!
W: Chrzanić miłość!
A: Chrzanić…
W: Falkowicza!!
A: I całą resztę też!
W: Idę chyba spać…
A: Ja też. Przytul mnie, zimno mi. Mogę spać z tobą?
W: Wypad z mojego pokoju Agatko! Ja śpię sama, ty też.
A: Ale no…
W: Już! Dobranoc!
A: Dobranoc. – Agata zwlekła się z łóżka, po czym udała się do siebie.
W: Dlaczego ja nie mam szczęścia w miłości? – mówi do siebie Wiki.
A: Co ty tam mamroczesz?? – woła ze swojego pokoju Agata.
W: Nie do ciebie, idź spać!
A: A, ok!! DOBRANOC WSZYSTKIM!!!! – wrzasnęła na cały hotel
Wszyscy : DOBRANOC!!!
A: Nie spodziewałam się, że odkrzykną. No nic, idę spać.
Hej! To moja pierwsza część, pierwszego w moim życiu powiadania i bloga.
Proszę o komentarze! Chcę wiedzieć, że jest sens w pisaniu tego powiadania J
~ruda
Szedł szpitalnym korytarzem. Czuł coś w rodzaju bólu po odrzuconych oświadczynach. On, profesor Andrzej Falkowicz się zakochał. I to w kim? W osobie, którą jeszcze niedawno gnoił na każdym kroku. Nie dopuszczał jej do operacji, kazał ciągle wypełniać papiery. Tą osobą była właśnie Wiktoria Consalida. Piękna, rudowłosa lekarka. Zakochał się w niej. Tak po prostu. Nagle usłyszał czyjś głos.
-Andrzeeej!
No tak, Kinga. Laborantka, psychopatka, pusta blondyna – to właśnie o niej myślał.
F: O co chodzi, Kinga? - zapytał obojętnym tonem.
K: A, mam kilka spraw do omówienia. Chodź do mojego królestwa. – powiedziała wyjątkowo przesłodzonym głosem.
Falkowiczowi aż przeszły ciarki po plecach. Mówi TAKIM tonem, zaprasza na dół. Czego ona chce?!
F: A nie możemy tutaj?
K: Nie.
F: A co to za różnica gdzie? – starał się przeciągać rozmowę. Nie chciał z nią nigdzie iść. Po Kindze można było się spodziewać wszystkiego.
K: Nie lubię rozmawiać na korytarzu. Wiesz, ktoś może coś podsłuchać i takie tam. Chodźmy już!
F: Ehh… dobra.
Poszli do „królestwa” Kingi.
F: To czego chcesz??
K: Wiem dość sporo o tych twoich badaniach i przekrętach. Chyba nie chcesz żeby ludzie dowiedzieli się o twoich przekrętach?
F: Do czego zmierzasz???
K: A do tego, że ujawnię to wszystko. Chyba, że ożenisz się ze mną!
F: Zwariowałaś?!!!
K: Hmm, nie. Dam ci czas na decyzję. Przyjdę do ciebie za 2 godziny. Podejmij słuszną decyzję. A teraz już idź.
F: Taa…
Falkowicz poszedł do swojego gabinetu. Usiadł na fotelu i wyjął alkohol oraz szklankę. Musiał się czegoś napić. Co ma zrobić? Zgodzić się i uratować siebie, badania oraz raczej zaprzepaścić szansę u Wiktorii, czy nie zgodzić się, skończyć badania nad cennym lekiem, pójść do więzienia i prawdopodobnie już więcej nie zobaczyć Wiki? Pierwsza opcja wydała mu się lepsza. Dzięki niej mógł ją chociaż widzieć.
Spędził na przemyśleniach około 2 godziny. Usłyszał pukanie do drzwi.
F: Proszę.
W jaki sposób 2 godziny minęły tak szybko?! – pomyślał
K: No i jak? Namyśliłeś się?
F: Tak, będziemy małżeństwem.
K: Na to liczyłam, kochanie! – powiedziała z entuzjazmem.
F: I? Coś jeszcze?
K: Nie. Jutro o 17.00 masz być pod urzędem stanu cywilnego. Jak się nie zjawisz, pożałujesz. Widzimy się w domu.
F: Zaraz, zaraz. Jakim domu?
K: Naszym, a jakim ?
F: Nie wprowadzisz się do mnie dzisiaj!
K: A kiedy ?
F: Eeee… po ‘ślubie’ ?
K: Czyli jutro będziemy wspólnie mieszkać. Ja muszę już iść. Do zobaczenia jutro.
*~*
Wiktoria wciekła wpadła do hotelu rezydentów, trzaskając drzwiami.
W: Agata! Za 5 minut w moim pokoju z winem i kieliszkami!
A: Co jej jest? – zapytała cicho samą siebie Agata.
Chwilę później nalewały wino do kieliszków.
A: No więc?
W: Falkowicz…
A: Opowiadaj!
W: No… oświadczył mi się.
A: Wow… i co dalej?
W: Nie zgodziłam się, po czym wybiegłam…
A: Ale dlaczego? Nie kochasz go?
W: No nie wiem… Coś do niego czuję, ale nie wiem co…
A: Ja ci raczej nie pomogę. Sama mam problemy z facetami.
2 butelki wina później
Obie dziewczyny już pijane, wrzeszczały:
A: Chrzanić facetów!
W: Chrzanić miłość!
A: Chrzanić…
W: Falkowicza!!
A: I całą resztę też!
W: Idę chyba spać…
A: Ja też. Przytul mnie, zimno mi. Mogę spać z tobą?
W: Wypad z mojego pokoju Agatko! Ja śpię sama, ty też.
A: Ale no…
W: Już! Dobranoc!
A: Dobranoc. – Agata zwlekła się z łóżka, po czym udała się do siebie.
W: Dlaczego ja nie mam szczęścia w miłości? – mówi do siebie Wiki.
A: Co ty tam mamroczesz?? – woła ze swojego pokoju Agata.
W: Nie do ciebie, idź spać!
A: A, ok!! DOBRANOC WSZYSTKIM!!!! – wrzasnęła na cały hotel
Wszyscy : DOBRANOC!!!
A: Nie spodziewałam się, że odkrzykną. No nic, idę spać.
Hej! To moja pierwsza część, pierwszego w moim życiu powiadania i bloga.
Proszę o komentarze! Chcę wiedzieć, że jest sens w pisaniu tego powiadania J
~ruda
Wciagnelo mnie ~_·
OdpowiedzUsuńCzekam nie cierpliwie na next !!! :D
Dziękuję za pozytywny komentarz ;)
Usuń2 część muszę jeszcze dopracować. Może wstawię jutro, jak będę miała czas. Niestety muszę pozaliczać sporo z niemieckiego, więc mam mało czasu na pisanie - jedynie z godzinkę po szkole :/
~ruda
O cholera, przypomniałaś mi że ja też mam do zaliczenia trzy sprawdziany z niemca!
UsuńŚwietne opowiadanie. Zaciekawiłaś mnie. Falko, który oświadcza się Wiki i za dwa dni wychodzi za Walczyk, nie no Wiki się nie ucieszy... Ciekawi mnie co będzie dalej. Czekam na nexta. Napisałabym, że szybko, ale wiem z praktyki, że czasem nie jest to wcale takie łatwe jak się utkwi w jakimś momencie. Życzę powodzenia, dużo weny i oczywiście czasu. Czekam niecierpliwie na dalszy ciąg.
OdpowiedzUsuńŚwietne. Kina jaka zaborcza...hhahhaa.... Jestem ciekawa,co będzie dalej. Natura Agatki się ujawnia..hhaha :D Next
OdpowiedzUsuńŚwietne opo... Czekam na next ..:)
OdpowiedzUsuńNat
Dziękuję wszystkim za pozytywne komentarze :)
OdpowiedzUsuń~ruda