Łączna liczba wyświetleń

12 maj 2014

Część 2

Część 2
8.00 hotel rezydentów
Adam po cichu wszedł do pokoju Wiki. Wiedział, że wczoraj upiły się z Agatą. Postanowił obudzić Consalidę. Stał nad jej łóżkiem z garnkiem i tłuczkiem w ręku. Zaczął walic jednym o drugie i krzyczeć:
Ad: WSTAWAMY!!!! WSTAWAAAAAAAAAAAAMYYYYYYYYYYYYYY!!!!!!!!!!!!
Wiktoria zerwała się z łóżka jak oparzona.
W: Pojebało cie??!!! Co ty do cholery robisz??? Nie dość, że łeb mnie boli, to jeszcze tobie zachciało się mnie budzić z hałasem!!
Ad: Hahahah. Wiki, mogłaś tyle nie pić wczoraj.
Zaczął ponowie walić tłuczkiem o garnek i się wydzierać:
Ad: WSTAWAMYYYYYYYYYYYY!!!!
W: Po pierwsze: nie „wstawamy”, a „wstajemy”, a po drugie : wypad, to mój pokój!! - powiedziała, po czym wywaliła Krajewskiego za drzwi.
Ad: Eh… ta kobieta kiedyś będzie moja.
W: Nie gadaj głupot! Wyjazd spod moich drzwi!
Ad: Dobra, dobra. Spokojnie dziewczyno. – powiedział, po czym udał się do kuchni.
Po chwili dołączyła do niego zaspana i skacowana Agata w szlafroku.
Ag: I czego się tak darłeś i waliłeś w ten garnek? Ty jesteś nienormalny??
Ad: Spokojnie, chciałem was tylko obudzić.
Ag: Dzięki… - warknęła.
Ad: Mój słodki aniołek ma kaca? Chodź przytulę cię.- powiedział, po czym przytulił Agatę.
Agata odskoczyła od niego jak oparzona.
Ag: Nie przytulaj mnie! I nie jestem żadnym twoim aniołkiem!! Idę wziąć prysznic…
Ad: Mogę iść z tobą?
Ag: Spadaj.
Chwilę po odejściu Agaty w kuchni pojawiła się Wiktoria. Ubrała ciemne jeansy, kolorowy top i bluzę. Włosy spięła w koka i zrobiła lekki makijaż.
W: Ale mnie głowa boli…
Ad: Było wczoraj tyle nie pić.
W: Jak ty to robisz, że często pijesz więcej niż ja wczoraj i nie masz aż tak dużego kaca?
Ad: To moja słodka tajemnica… Dać ci coś na ból głowy?
W: Poproszę… Możesz mi zrobić herbatę?
Ad: Dla takiej pięknej kobiety zawsze.
W: Taa…
Ad: Proszę.
W: Dziękuję. Nie wiesz może gdzie Agata??
Ad: Poszła wziąć prysznic. Nie chciała mnie wziąć ze sobą. Nawet nie wie, co traci. Od razu bym ją pobudził.
W: Głupi zboczeniec. Czy tobie wszystko musi kojarzyć się z jednym?
Ad: Hmm… TAK!
W: Idź i zrób mi kanapkę.
Ad: Kanapka za buziaka.
W: Fuuu!
Ad: Może być w policzek. Zrobię ci wtedy dwie kanapki z tym co mi powiesz. Za buziak w usta będziesz miała cztery kanapki, kakao i może coś jeszcze. To jak?
W: To ja zrobię sobie sama te kanapki…
Ad: Ej noo!
W: Co ?
Ad: Nico. Na którą idziesz do pracy?
W: Nie idę dzisiaj. Idę jutro na 8.00
Z łazienki wydobył się krzyk Agaty:
Ag: Ale szczęściara! Ja mam na 12.00 !
W: Co tam podsłuchujesz? Skup się raczej na prysznicu, bo się utopisz!
Ag: Oj tam.
W: Dobra, zrobię sobie te kanapki i idę coś poczytać.
Ad: Ja muszę spadać do szpitala. Nara!
Wiki i Agata: Paa.
*~*
Falkowicz siedziała kanapie popijając whiskey. Już za 9 godzin będzie mężem Kingi. Ta blond idiotka wprowadzi się do niego. To będzie „cudowne” życie u jej boku. Miał jeszcze 9 godzin wolności. Spędził je na rozmyślaniem nad sensem swojego życia i o Wiktorii. Spojrzał na zegarek. Była 16.20. Wstał, ubrał garnitur, po czym pojechał pod urząd stanu cywilnego. Czekała tam już na niego Kinga.
K: Kochanie, idziemy. Jestem taka podekscytowana!
F: Yhym.
Po około godzinie wyszli z urzędu. Już jako państwo Falkowicz.
K: To co, kochanie? Jedziemy po moje rzeczy?
F: Yhym.
K: Co ty taki małomówny dzisiaj?
Falkowicz nie odpowiedział. Nie miał ochoty rozmawiać ze swoją „żoną”.
Pojechali po rzeczy Kingi. Oczom Andrzeja ukazało się 5 walizek, 4 kartony i jakaś torba.
F: Co to ma być?
K: No, moje rzeczy, które biorę.
F: Po co ci aż tyle ciuchów?
K: W czymś muszę chodzić!
F: Byś sobie kupiła, a nie chodzisz w tym samym ciągle.
K: A skąd miałabym wziąć kasę? Hmm?
F: Pewnie ja bym ci dał. -.-
K: Kocham cię wiesz?
F: Taa… Nasza miłość to jedynie jakiś szantaż z twojej strony.
K: Mniejsza o to. To jedziemy do domu?
F: Yhym.
Pojechali pod dom Falkowicza. Andrzej wziął dwie wielkie walizki, a Kinga szła jedynie ze swoją torebką.
F: A ty co? Ja mam to wszystko nosić?
K: To miło z twojej strony. Idę się rozejrzeć po domu.
F: Idiotka… - powiedział tak, żeby tylko on to usłyszał.
Falkowicz zrobił około 4 kursów z samochodu do domu. Jeszcze nawet praktycznie nie zaczęli ze sobą mieszkać, a on już miał jej dosyć.
K: Pomóż mi poukładać moje rzeczy w szafie.
F: Yhym.
Układali rzeczy Kingi prawie się do siebie nie odzywając.
K: Skończone! To co nam zostało?
F: Nic – burknął.
K: No jak nic? Noc poślubna!
F: CO?
K: To. Chodź „spać”.
F: Nie?
K: No jak to nie?
F: Normalnie. Zrozum, że cię nie kocham. Możemy spać w jednym łóżku. TYLKO spać. Rozumiesz?
K: Tak. – powiedziała urażonym tonem
K: To chodź.
Poszli spać. Andrzej nie spał większość nocy. Rozmyślał o Wiktorii. Ostatnie ciągle o niej myślał. Kochał ją, niestety bez wzajemności. Co by dał, żeby teraz obok niego leżała Wiki, a nie ta małpa…

Raczej nie będę dodawać nextów codziennie, nie zawsze mam czas na pisanie
Proszę o komentarze :)))
~ruda

5 komentarzy:

  1. Fajne :) Tylko mała uwaga-nie pasują mi te teksty wulgarne u Falka :( A tak po za tym jest fajnie :) CZEKAM NA NEXT'A :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne ale mniej wulgaryzmów i nie opisuj wszystkiego tak szybko . :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Niechęć Fa do Ki - hahahha...to lubię ,pusta landryna ,ich sceny są genialne !! Adam to jakiś.......chociaż nie ma szans na AdWi - to dobrze. Mam nadzieję ,że Andrzej szybko pozbędzie się różowego balastu. Agata - super!

    OdpowiedzUsuń
  4. Proszę cię tylko bez wulgaryzmów, bo mi jakoś nie pasują do Falka. Ale tak to opowiadanie jest ok:))
    Florentyna

    OdpowiedzUsuń
  5. Ups... dodałam nie poprawioną wersję. Miałam to poprawić na cywilizowany język :P
    ~ruda

    OdpowiedzUsuń