Nareszcie jest :)))
Część
5
Wiktoria i Falkowicz ciągle się mijali. Consalida dowiedziała się o Kindze. Nie
chciała znać Andrzeja.
W końcu trafili na siebie. Było to na nocnym dyżurze. Wiki siedziała sama w
pokoju lekarskim i uzupełniała papiery.
Wszedł Falkowicz.
F: O, hej Wiki. Dawno się nie widzieliśmy.
W: Dobry wieczór panie profesorze. – powiedziała oschle nie odrywając wzroku od
papierów.
F: Coś się stało?
W: Skąd ta troska profesorze? I nie przypominam sobie, żebyśmy przeszli na
‘ty’.
F: A więc tak teraz będziemy rozmawiać?
Pan, pani?
W: A kiedy niby mówiliśmy sobie na ‘ty’? Jakoś nie przypominam tego sobie
PROFESORZE. – powiedziała podkreślając ostatnie słowo
F: Czyli, że to co było między nami już nie ma dla ciebie znaczenia, tak?
W: Nie.
F: Dlaczego?? Co się stało?
W: Oczywiście, że nic – powiedziała sarkastycznie – w końcu ty tylko pieprzyłeś
mi o swojej domniemanej miłości i oświadczyłeś mi się, a później poleciałeś do
Kingi!
F: Ale ja cię naprawdę kocham! To z Kingą mogę ci wyjaśnić…
W: Nie chcę słuchać kolejnych kłamstw! – powiedziała po czym wybiegła ze łzami
w oczach. Poszła do hotelu. Wiedziała, że może stracić pracę z powodu
wychodzenia z niej do hotelu. Przekroczyła próg hotelu i zobaczyła, że Agata
stoi pod drzwiami łazienki i próbuje się tam dostać.
Ag: Ty głupku! Siedzisz tam już 3 godziny! Ja chcę się umyć i spać!
Ad: To nie moja wina, że jesteś wolna. Ja dobiegłem tu pierwszy.
Ag: Nienawidzę cię!
Ad: Trudno.
Agata zobaczyła zapłakaną Wiki stojącą w drzwiach.
Ag: Wiki… coś się stało?
W: Chodź… do pokoju… twojego najlepiej
Ag: Brać wino?
W: Nie… nie… jestem w pracy
Ag: Właśnie widzę… chodź kochana, opowiesz mi co się stało.
Dziewczyny poszły do pokoju Agaty.
A: No więc?
W: No… bo tego…
A: Czyżby Falkowicz? Jego osoba ciągle jest naszym tematem rozmów... A raczej
twoich monologów – dodała cicho, żeby Wiki nie usłyszała
W: Bo on najpierw lata za mną, później się oświadcza, a następnego dnia Kinga
jest jego żoną! – wybuchła jeszcze większym płaczem.
A: To czemu płaczesz? Dopiero mówiłaś, że go nie kochasz.
W: Bo tak jest… albo i nie. Już sama nie wiem co do niego czuję.
A: Skoro ty go chyba kochasz, to może on mówi prawdę i też kocha ciebie?
W: To po co żenił się z Kingą?
A: A może miał jakiś ważny powód, co?
W: Chciał mi to wyjaśnić…
A: Ale nie wyjaśnił?
W: Nie chciałam słuchać kolejnych bajeczek.
A: Skoro naprawdę go kochasz to idź, pogadaj z nim.
W: Ja nie jestem pewna czy to miłość. Może to chwilowe zauroczenie?
A: Posłuchaj głosu serca, czy jak to tam szło…
W: Nie.
A: Co ‘nie’?
W: Nie będę mu wierzyć. Omotał mnie tak, że już sama nie wiem co o nim myśleć.
Nie dam mu szansy. Zresztą, on jest ze swoją Kinią. Po co będę to psuła?
A: Wiki… Na kilometr widać, że on jej nie kocha!
W: Wracam do pracy. – powiedziała, po czym szybko opuściła hotel i poszła do szpitala.
Na ławce zobaczyła Falkowicza. Chciała żeby jej nie zauważył, lecz było to
niemożliwe. Ruszyła w stronę wejścia. Falkowicz zobaczył ją. Wstał z ławki.
F: Wiki…
W: Słucham? – powiedziała obojętnie starając nie patrzeć mu w oczy.
F: Ja cię kocham i ….
W: Powtarzasz się. A i jedna uwaga: jak możesz mnie kochać mając żonę?
F: To z Kingą… wyjaśnię ci to.
W: Nie chcę tego słuchać. – chciała odejść, ale Falkowicz złapał ją za rękę
F: Ty naprawdę tego nie rozumiesz? Wziąłem ten ślub z Kingą, bo zachciało jej
się bawić w szantaż. Ona jest naprawdę nie obliczalna. Posunie się do
wszystkiego, byle coś zdobyć. Więc zagroziła, że jak się z nią nie ożenię, to
powie o nielegalnych badaniach i różnych przekrętach…
W: I co? Zrobiłeś to, żeby się ochronić?
F: Nadal nie rozumiesz? Zrobiłem to, żeby ocalić badania, dzięki którym wiele
osób w tym twoja mama ma szansę na wyleczenie. Ale przede wszystkim dla ciebie.
Jakby o tym powiedziała, to straciłabyś prawo do wykonywania zawodu, i pewnie
poszłabyś do więzienia.
W: Ja… muszę już iść…
F: Nie. Nie kocham Kingi ani nikogo innego. Kocham tylko ciebie!
W: Wiem, że to kłamstwo! Nie dam się kolejny raz oszukać!
F: Nie broń się przed uczuciami.
W: Skąd ty w ogóle wiesz czym są uczucia? Czemu ja z tobą rozmawiam? Ty nie
kochasz mnie, tylko Kingę!
F: Kocham ciebie! Zrozum to w końcu, błagam cię!
W: To czemu nadal z nią jesteś? A no tak, zapomniałabym. Podobno, ona cię
szantażowała. Ciekawe ile czasu zajęło ci wymyślenie tej bajki. – zaczęła iść w
stronę szpitala
F: Kocham ciebie, nie ją! – krzyczał w jej stronę
Wiktoria zatrzymała się przed wejściem do szpitala.
W: Udowodnij… - powiedziała na tyle głośno by ją usłyszał, po czym poszła na
obchód
F: I co ja mam teraz zrobić? Po pierwsze : skończyć z Kingą, po drugie: jakimś
cudem uratować badania i nas… - pomyślał
.~.
Liczę na Wasze komentarze. Wiem, że może moje opowiadanie nie jest idealne :D
(3 z polskiego?? w 6 klasie miałam 5…)
* Cóż, to już 5 część. Czas dokonać przełomu! J
~ruda
Oby jej to udowodnił, bo ta blond dziunia działa mi na nerwy...
OdpowiedzUsuńFlrentyna
Pisz dalej chce wiedzieć jak Andrzej udowadnia Wiki co do Niej czuje... CZEKAM NA NEXT!!!! / Julka
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta'a !!!! :D
OdpowiedzUsuńja też czekam na kolejną część
OdpowiedzUsuńczekamy napisz coś proszę
OdpowiedzUsuń